MARIA CZUBASZEK: NIENACHALNA Z URODY – DKK

Utworzono: wtorek, 21 czerwiec 2016

W upalne czerwcowe popołudnie niemal w komplecie zasiedliśmy w przyjemnie chłodnym pomieszczeniu na piętrze naszej biblioteki.

Z racji panującej na zewnątrz temperatury zrezygnowaliśmy z gotowanych parówek – ulubionej potrawy Pani Marii, w zamian delektowaliśmy się smacznymi lodami z owocami (które też bardzo lubiła). Nie było żadnego problemu z prowadzeniem dyskusji, bo prawie wszyscy członkowie klubu świetnie znali postać i twórczość Marii Czubaszek.

Przypominaliśmy sobie nawzajem Jej najciekawsze skecze i słuchowiska z najlepszego okresu Ilustrowanego Tygodnika Rozrywki (ITR) nadawanego od końca lat 70-tych w radiowej Trójce. Okazało się, że wiele tekstów pełnych specyficznego humoru i przewrotnej ironii w wykonaniu tak świetnych aktorów jak Irena Kwiatkowska, Jerzy Dobrowolski, Wojciech Pokora czy Stefan Friedman głęboko zapadło nam w pamięć. Przytaczaliśmy też fragmenty książek napisanych w ostatnich latach, wśród nich dwie autobiografie – „Dzień dobry jestem z kobry" i ostatnią – wydaną już po śmierci Autorki „Nienachalna z urody".

Zgodziliśmy się wszyscy co do jednego. Maria Czubaszek była osobą nietuzinkową: nie tylko świetnym satyrykiem, ale i mądrym człowiekiem, który umiał doskonale obserwować świat i opisywać go w krzywym zwierciadle ironii i satyry. Jej szczerość i odwaga w formułowaniu poglądów powodowała, że miała tyle samo zagorzałych zwolenników, co i wrogów. Wynikało to z prostego faktu: Maria Czubaszek mówiła wprost to, o czym każdy z nas po cichu myśli, ale boi się głośno powiedzieć.

W trakcie spotkania cytowaliśmy obficie słynne już dzisiaj powiedzonka autorstwa Pani Marii. Niech ta Jej myśl o starości (której nie akceptowała) będzie swoistym memento nieprzeciętnej postaci: „Powoli zaczynam rozumieć, że starość to taki stan, w którym nie tylko już nic się nie musi, ale – niestety – coraz mniej się może".

Odsłony: 7693

1

 

Aktualnie

Odwiedza nas 135 gości oraz 0 użytkowników.

Popularne artykuły